Reklama
Newsletter

Archives
27
Nov
16

alko

25
Nov
35

1. KALENDARZE

Kalendarze miały być dziś do odbioru, ale nie były, bo miały spieprzoną okładkę i trzeba poprawić ;l Co oznacza jakieś 2-3 dni obsuwy. Bez obaw jednak powinny dojść do Was przed Mikołajkami! Mogłam wziąć te brzydkie okładki, ale już wolę wyłożyć kasę na drugi druk i te 2-3 dni opóźnić niż dać Wam kalendarz z syfną okładką.

Przepraszam za tę komplikację.

Poza tym wyszło ładnie, tasiemka bardzo czerwona, z tego co widzę miesięcy nie pochrzaniłam, ogólnie OK.

Drukarz poczęstował mnie anegdotą o tym jak to drukował kalendarz dla pewnej państwowej instytucji, jakaś obłędna ilość sztuk. Kalendarz ten miał podobno alternatywny timeline, w którym luty miał 31 dni i nie było grudnia, za to były 2 marce. This is magic. A ja myślałam, że jak prawie wysłałam do druku dwie podwójne soboty to była jakaś tragedia…

 

2. Imladris.

Dobry konwent, z ludźmi i panelami i w ogóle. Chciałabym napisać jakąś zacną relację, ale póki co w wyniku drukarskich stresów i podróży do i z Krakowa, która dobiła mój organizm i poczytalność (5 godzin słuchania wycieraczki w busie! To skrzypienie nawiedza mnie w koszmarach…), ledwo żyję. Póki co taki skromniutki pseudodcinek więc:

taknaszybko

True stories.

Mam nadzieję, że mnie wysyłkowanie nie dobije i uda mi się coś sensownego w tym tygodniu na blogasku zamieścić.

 

3. Brian.

Brian nie żyje. To koniec pewnej ery…

 

4. Wkrótce rocznica 2 lat bez urlopu i urodziny. Nie wiem co dobija mnie bardziej.

 

This is all.

Ś.

 

21
Nov
9

męczęOk, jutro Imladris w Krakowie. Mam panel o blogowaniu o 18, więc zapraszam 🙂

Jakby kto mnie tam chciał znaleźć i nie mógł, to będzie info gdzie jestem na stoisku Mad-Artisans. Oni tam będą mieć biżuterie rożne, dodatki, takie tam.

Wkrótce wysyłka kalendarza. Mam nadzieję, że drukarz tam nic nie zepsuje ani nie obsunie terminu ;_; Wysyłka będzie duża i ciężka, ale co nas nie zabije to nas trwale okaleczy ^^!

+ Jakby kto nie wiedział i z jakiegoś powodu był ciekawy, to dodałam na części blogowej chatki nowy wpis, też o mękach tfurczych.

– Ślimok

20
Nov
33

 

 

hell

[wpis ten zawiera niecenzuralne słowa, słowotwórstwo, marudzenie i wywody gejopochodne]

Teraz, gdy mam rozgrzebanych wiele projektów i wiele obowiązków na głowie, Wena raz jeszcze okazuje mi swą kurwią naturę. Dostarczając mi wizje. Liczne. Na temat opowieści, która pewnie by nie była tak komercyjna jak inne projekty, którym powinnam poświęcić czas.

I która jest dla mnie bardzo trudna i chyba jednak zbyt ambitna.

I która jest gejromansem. God why.

Konkretnie miałaby to być opowieść z Remim i Josephem z Barw Biedy, dramatic past, te klimaty. Chętnie bym to odłożyła na bliżej nieokreślone czasowo “może kiedyś”, ale nie wychodzi.

Historie mają swoją wolę, wiecie? Bohaterowie czasami też. Czasem dają się tak łatwo prowadzić, mają charakter uległy, współpracują, uznają twoje prawo do odpoczynku i do życia w ogóle. A czasem trafi się takie wymagające, złośliwe bydlę, które siedzi ci w głowie i kopie wprost w osobowość. A kopnięcia te podszyte są fochem i nieznoszeniem sprzeciwu.

Ta opowieść molestuje mnie już blisko miesiąc. W międzyczasie towarzyszyła jej taka przygoda, że stałam sobie w kolejce po mięso w Auchan, we łbie mi się ten gejromans dzieje, nagle paczę! a tam w kolejce przede mną posłanka Grodzka. Była niewątpliwie omenem, lecz czego? Co kosmos chciał mi przekazać…?

I siedzę. Siedzę i widzę, że timeline opowieści to jakieś 40 lat czasu jej dziania się. Najlepiej to pisać w ogóle w tonie wydarzenie->10 lat później znowu wydarzenie, ->3 dni później wydarzenie -> 5 lat później wydarzenie… No ma to sens. Nie bardzo. Zdesperowana piję więc eliksir kreatywności

sobieski

i nagle rozumiem – timeline ma być krótki! A przeszłe wydarzenia rozwiążą przecież wspomnienia i flaszbaki, tak! …

…A potem trzeźwieję i widzę, że to nie jest dobry pomysł.

Jedynym rozwiązaniem jest tu więcej eliksiru kreatywności. Mnóstwo eliksiru…

Siedzę i wkminiam się w dylemat miłosny w tej opowieści. Jestem przy tym wkminiona tak bardzo, iż dylemat miłosny bohatera staje się w istocie moim osobistym dylematem miłosnym, i tak siedzę rozdarta niczym sosna, niczym szaty Kordiana. I cierpię cierpieniem postaci fikcyjnej.

W końcu dostrzegam, że przecież ja nie umiem poprowadzić tych postaci. Nie umiem poprowadzić postaci Remiego tak, by nie wyszedł na przytulaśną pizdę, ani postaci Josepha nie umiem poprowadzić tak, żeby wyszedł na przytulaśną pizdę, ale jednak z charakterem. Ostatecznie wszystko jest za bardzo kopciuszkowate, dziewczyńskie = złe, bo broni się co najwyżej jako yaoi i to taki mocno średni. A mnie jako storytellera to nie zaspakaja i nie cieszy.

Nie mogę się nawet zdecydować na narrację. Pierwszoosobowa? To mi położy jakiśtam temat, bo o tym temacie mógłby wiedzieć tylko wszystkowiedzący narrator. To może by tak wszystkowiedzący narrator? Nie, to nie pasuje do jakiejśtam sceny.

No dobry jeżu, co za bydlę.

Na bieżąco zwierzam się z pomysłów mojej gruzmentorce. A kiedy mówię jej o Remim, a ona podsumowuje mój wywód słowami “o ja pierdolę, co za skurwysyn”, to rozumiem, że ten wątek jest dobry. Kocham moją mentorkę, ale ona nie może teraz wiele pomóc. Umarła jej rybka, którą kupiła wraz ze swym mężczyzną na początku związku. Ta rybka to był samiec bojownika. Kiedy wyciągała go z akwarium to samiczka bojownika atakowała jej rękę, jakby chcąc bronić samca. Still better love story than Marcin / Twilight / ten mój gejromans.

Boże, dżemu.

Ostatecznie napiszę to pewnie i pogrzebię w jakiejś szufladzie fur ever. Ta historia, gdy będzie już spisana, powinna odpuścić. Przynajmniej na taką mi wygląda. Ale może kłamać w tej kwestii. W końcu to złośliwe bydlę jest.

Ale z drugiej strony może by tak jakieś podanie do UE na dofinansowanie na wydanie tego komiksu (bo to by pewnie był komiks) (boję się spytać Kicię, czy ona by w ogóle była chętna to ilustrować, strach i przerażenie oh God why) za agresywne promowanie homoseksualizmu? W końcu pisać o gejach inaczej niż jednoznacznie źle to zawsze jest oczywiste agresywne promowanie 😀 (A w sumie jakiś ewentualny tom drugi można podstępnie zakończyć śmiercią na AIDS jednego z nich i nawróceniem drugiego, PLOT TWIST! to i środowiska katolickie poprą… że morał, że sprawiedliwość Boża ;P)

Mózg taki zmolestowany. Ilona taka zmolestowana. I nikt nie rozumie, że ciężko mieć w głowie takie złośliwe coś, że tu jest SERIOUS BUSINESS.

Idę pić eliksir kreatywności i płakać dalej w poduszkę.

– Ślimag

19
Nov
25

brzydalMarcin ma urodziny = ja też niedługo mam urodziny. Hashtag depresja. 27 lat. To właściwie to samo co 37, a to już prawie jak 40!

Tyle przegrać.

Smuteg.

(W sumie trochę ten odcinek podobny do tego. W kontekście Marcina słodycze są związane z bólem :D)

18
Nov
19

mama madzi

18
Nov
15

Po pierwsze wychodzi na to, że w tym roku pojadę na Pa!con (Warszawa), a wcześniej na Imladris  (Kraków) 🙂

Po drugie mieliśmy wizję z Marcinem, żeby zrobić sondę o tym, która historia z obu części papierowych Ślimaków się podobała Wam najbardziej i może zrobić w podobnym tonie jeszcze jakieś coś. Jak zwykle nie umiem zrobić sondy na stronie, więc link 🙂

Jutro odcinek, na dniach głosowanie na fanart, info o kalendarzu pod poprzednim wpisem, joł.

 

-Ślimag

PS. a tu takie coś co wrzuciłam na fanpage, a tu jeszcze nie i w ogóle czasem wrzucam tam rzeczy, których nie wrzucam tu i prosze lubić mój fanpage +___+

meh2

16
Nov
32

wedding stuff

Ponieważ robiłam w życiu w obsłudze klienta i takie tam umówmy się, że w odcinku mowa o godności matrymonialnej 😉

Dostaję dużo pytań o kalendarze i z nimi sprawa jest taka:

– drukują się teraz

– jak się wydrukują to je powysyłam

– jak je powysyłam to zobaczę ile tego zostało

– to co zostanie będzie do kupienia

– jeśli się okaże, że nic nie zostało, a będą chętni to się dodrukuje.

Poza tym robię dodruk ślimaczych 1 i w ogóle wszystkiego dodruk.

Z tego co pamiętam też nie informowałam poza fb o nowym grumpy kubku z króliczkiem. Jest on zainspirowany moimi postępami w rysowaniu ogólnie. Planuję parę nowych wzorów kubkowych, bo długo nic nowego nie było.

Z innych wieści Kiciputek narysował nowe Barwy Biedy 🙂 Jest to pierwszy na Barwach dialog zainspirowany real life rozmową z Marcinem 😉

Idę coś rysować czy coś.

– Ślimag

12
Nov
28

drukarze

Mam często wrażenie, że drukarze posługują się innym językiem niż inni ludzie. Na przykład dzwonię do takiej drukarni i dialog idzie w następujący sposób:

– W pliku są BŁĘDY. Największy błąd to taki i taki.

– Ok, poprawię, co jeszcze?

– Nic.

Ale czujecie, liczba mnoga i jedyny błąd jest zarazem największy 😀

Generalnie graficy i drukarze są jak księgowi i panie z ZUSu. Niby wszystko podobnie, a jednak jest tu jakaś przepaść… Jakieś starcie światów i rzeczywistości.

Tak, wiem, że graficy też nie są bez win i tak dalej, ale sądzę, że, no, posługują się innym językiem niż inni ludzie… 😀

09
Nov
40

gruzteamNo to takie tam z procesu twórczego ;p

Swoją drogą widziałam kiedyś billboard bodajże gimnazjum sióstr zmartwychwstanek, chyba w Poznaniu. Był tak zły, że do dziś nie mogę wyjść z wrażenia jak bardzo był zły 😀