Dostałam info od gindie, że drukarnia od kalendarza ma obsuwę, i wysyłka opóźni się ok tygodnia. Przepraszam, nie mam na to wpływu niestety :l
Wy tam sobie gadu gadu, a my tu dalej brniemy przez Rycerzy Zodiaku. Ostatnio opisałam serię do końca walki o Sanktuarium, to teraz Asgard (ofc spoilery):
No więc premise Asgardu jest taki, że jest tam mega zimno i czczą tam Odyna. Odyn ma taką fantazję, że jego kapłanka Hilda ma się do niego modlić właściwie non stop i ta modlitwa sprawia, że NIE TOPNIEJĄ LODOWCE. Jak nie ma modlitwy to nie ma lodowców, Ziemia zalana i jest kłopocik.
No więc dobra kapłanka / księżniczka Asgardu najpierw jest spoko i się dużo modli i opowiada jak to jej lud musi znosić ten cały mróz i upodlenie, żeby na świecie był pokój (ciekawy eufemizm na nieutopienie się). Podobnie jak Atena ma swoich rycerzy, ale to się nazywa Święci Wojownicy Asgardu. Oni generalnie bardzo misyjni i łykają to story jak młode pelikany, księżniczka taka wspaniała wow wow. Któregoś dnia kapłanka zostaje opętana przez zły pierścień rzucony przez niewiadomokogo*, ale Święci Wojownicy tego nie wiedzą. W każdym razie Hilda nagle mówi im “ej zajebmy Atenę i podbijmy świat, chuj że go tam te lodowce zatopią, będzie podbity przez nas ahahaha” i zabija małe zwierzątka. Wojownicy na to “ten plan nie ma słabych stron, księżniczka taka wspaniała i empatyczna” i idą siać wpierdol rycerzom Ateny.
Podczas owego wpierdolu nasi rycerze usiłują trochę negocjować na zasadzie “hej twoja księżniczka jest opętana, serio, nie zauważyłeś pewnych zmian w jej zachowaniu?”. Bezskutecznie. Może i zauważyli, ale to nic nie zmienia, bo księżniczka to księżniczka. Czy możemy się kłócić z tą logiką?
Atena oczywiście ma problem, że Ziemia zostanie zalana i postanawia zastąpić Hildę w modlitwie do Odyna. No więc staje na jakimś lodowcu w tej swojej kiecce bez rękawów w mrozie i chłodzie i zaczyna się świecić na żółto i to jest właśnie modlitwa, nie? Przy czym nie zważa na to, że Ilonka tam siedzi przed monitorem i drze się “DAJCIE TEJ KOBIECIE JAKĄŚ KURTKĘ FFS”. Ogólnie każdy popindala w jakimś Tshircie i grzeje się chyba energią kosmiczną.
Już ogólnie nie bardzo pamiętam co tam konkretnie było w tej serii, poza tym, że jeden Wojownik zła Mime miał coś na kształt jakiegoś plot twistu w fabule i prawie się popłakaliśmy ze wzruszenia, że ktokolwiek w tej serii miał cokolwiek nowego.
Poza tym typowo – Shun płacze jak ma się z kimś bić i dużej negocjuje “proszę nie każ mi cię bić” niż się bije, ostatecznie dostaje w dupsko i Ikki musi go bronić, bo jest TAKI ZAJEBISTY. Ikki ginie, ale jak widzi, że nie ma kto ogarnąć fabuły to się wskrzesza z rozpaczy. Shiryuu nadal jest rycerzem samookaleczenia i walki topless, Hyoga trochę aspiruje do mania jakiegoś IQ, Seiya wygrywa aurą głównego bohatera.
Wiecie co jest w tym najgorsze? Film. Któryś n-ty film, (bo oglądamy też filmy), gdzie Posąg Odyna, do którego trzeba się było modlić o niezalanie świata, zostaje zniszczony, a na jego miejscu wyrasta Yggdrasil, bo czemu kurwa nie, a na wiecznie spowitej lodem i temperaturami ujemnymi ziemi asgardzkiej przychodzi wiosna, a z nią od razu na full zakwitnięte kwiatki. I nic Ziemi nie zalewa, poza moimi łzami jakie to jest wszystko bez sensu.
Koniec.
(*czyli jak się potem okazuje, przez Posejdona, który nie lubi Ateny, bo tam nikt nie lubi Ateny i każdy chce jej najebać tj. Odyn nic do niej nie ma, ale tak to każdy).
Chciałam napisać coś o strajku lekarzy i wyszła mi z tego karta iGrania z Gruzem.
Chatka ma dziś ósme urodziny. Czujecie? Osiem lat kręcę się na tej karuzeli. Dziękuję za bycie ze mną 🙂