Reklama
Newsletter

Archives
20
May
0

Czytam w różnych miejscach, że Bagiński ma się wziąć za zekranizowanie Saint Seiya alias Rycerzy Zodiaku. To jest dla mnie tym ciekawsza informacja, że od jakiegoś czasu oglądamy z Adrianem oryginalnych rycerzy z lat 90, z oryginalnym japońskim gadaniem i napisami. Przeżycie to mogę określić jedynie jako dość osobliwe.

Tu będzie garść naszych różnych wniosków i, hm, “spojlerów” z serialu, więc jeśli ktoś ma pomysł też obejrzeć to sobie od nowa i nie chce sobie psuć, hm, niespodzianki, to niech nie czyta.
– Generalnie wielką atrakcją jest dla nas komentowanie decyzji bohaterów i określanie na ich podstawie jaki mogą mieć iloraz IQ. Najgorzej wypada Hyoga, który w pewnym momencie osiąga w tym względzie zero absolutne, a najlepiej Shun – dajemy mu mocne 110, które konsekwentnie utrzymuje (ale jego IQ liczymy wraz z IQ łańcucha, który jest z jednej strony istotą sam w sobie, a z drugiej jednak fragmentem Shuna).
– Jakoś około pierwszego odcinka pada text typu “twoje ciosy mają zaledwie prędkość dźwięku, no z czym do ludzi cieniasie, co za żena”
– Jakieś 50 odcinków później ciosy zaczynają mieć siłę… wielkiego wybuchu 😀 Ofc przekraczają też prędkość światła i tak dalej.
– Shiryuu jest wielkim fanem jakiegoś ogólnego samookaleczenia i okaleczenia, jeśli ktoś ma stracić wzrok albo się wykrwawić albo literalnie wystrzelić się w kosmos (naprawdę!) to właśnie on.
– Relacja głównych bohaterów ze sobą wygląda tak: najpierw się widzą na turnieju i mają takie “pokonam cię” “nie to ja cię frajerze pokonam” “och jak mogłeś tak powiedzieć ty draniu”, a potem pojawia się wspólny wróg i go bijemy i nagle zaczyna się pierdolenie o przyjaźni, ale to o TAKIEJ PRZYJAŹNI i to nie ma żadnych podstaw.
– Na rycerza łabędzia mówimy “rycerz mrożonej kaczki”, a na rycerza feniksa “rycerz płonącej kury”.
– Saori to suka i nikt jej nie lubi, rycerze mają niby jej bronić choćby kosztem życia, ale mają raczej podejście “no chyba kurde nie wydaje mi się”. Wtedy Saori dostrzega w tym problem i ukazuje się duch dziadka, który mówi “hej mogłabyś być miła” i ona na to “Jezusie Nazareński, no że też na to nie wpadłam, no świetny pomysł” i zaczyna być miła. Wówczas jej energia kosmiczna nagle zmienia swoją naturę na dobrą i ciepłą i rycerze uznają, że dać się lać za tę kobietę to jest ogólnie fantastyczny pomysł, bo to jest avatar dobra jednak.
– Potem jest cały ten burdel ze złotymi rycerzami. I tu nastąpi tęgi opis. Atena/Saori wraz z głównymi bohaterami jedzie do Grecji do zuego sanktuarium rycerzy, którzy są źli, (tylko tak naprawdę nie są źli, tylko zmanipulowani przez tego złego). Dostaje wtedy w serce magiczną strzałą. Tu jest taki mechanizm, że strzała będzie co godzinę zagłębiać jej się bardziej w serce i za 12 godzin Saori będzie kaput, a strzałę może wyciągnąć jedynie główny zły, więc nie ma nawet sensu dzwonić po pogotowie. Zrobi to jednak jedynie gdy przez te 12 godzin brązowi rycerze pokonają tych złotych. Żeby wiedzieli ile mają czasu to jest tam taka wielka wieża z zegarem, tylko nie ma cyferek na tym zegarze, tylko znaki zodiaku. Teraz poczujcie ten mindset: “panie majster, proszę mitu zbudować wielką wieżę zegarową, tylko zamiast godzin mają być znaki zodiaku i proszę mi ten mechanizm podłączyć pod czarodziejską strzałę tak, żeby się ta strzała co godzinę zagłębiała coraz bardziej w cycek takiej jednej kobiety” “panie Głównyzły, to nie brzmi zbyt efektywnie” “nie pyskować, wykonać”.
– Że rycerze muszą iść siać przemoc, to z Ateną zostaje złoty rycerz Mu. Złoty rycerz Mu to największy śmieszek spośród rycerzy i nawet nie dlatego, że żyje sam na odludziu z małym chłopcem. Na wejściu jest już po stronie tych dobrych, ale dlaczego nie przyłączy się do głównej ekipy żeby iść bić resztę złych złotych rycerzy, to jest dla mnie wielka tajemnica. No w każdym razie jest taki pomysł, że on zostanie z Ateną się nią opiekować. Ja wiem, że faceci to nie są jacyś specjalnie zaprojektowani przez przyrodę do opiekowania się rannymi, ale tak: Atena leży na jebanym betonie, a ten buc nie podstawia jej tam nawet poduszki, jak zaczyna padać to “a niech se moknie”, a jak podbijają autentyczni wrogowie chcący zabić Atenę, to Mu IDZIE SOBIE XD, bo on chce dać innym się wykazać w materii bronienia bogini. No naprawdę, to jest taki śmieszek, że aż największy śmieszek wśród rycerzy.
– Inni złoci rycerze to też śmieszki, np. rycerz byka ma taki motyw, że “no wprawdzie przysięgałem wielkiemu złemu, że you shall not pass, ale w sumie zrobiliście fajny atak i jestem zaimponowany, więc możecie przejść”.
– A np. rycerz lwa ma takie “no wprawdzie Atena, której przysięgałem chronić tam zdycha na betonie, ale wy idźcie walczyć dalej beze mnie, ja tu mam inne sprawy do roboty i jej umieranie to nie jest dla mnie najwyższy priorytet”.
– Shun też jest śmieszkiem absolutnym, bo tak w sumie niewiele robi w tych walkach, bo “on nie lubi zadawać bólu”. Ale jak przychodzi co do czego, to się okazuje, że był w ogóle najsilniejszy na wejściu i ma atak, którym sobie może swobodnie przesuwać galaktyki, bo jest taki silny (naprawdę jest mowa o przesuwaniu galaktyk). Czyli wszystkich złych w sumie mógł pokonać, ale był po prostu combatonieśmiały.
– Rycerz panny zostaje rozpierdolony na atomy, po czym jakiś czas później kontaktuje się z Mu telepatycznie, że weź mnie ożyw. Mu mówi na to, że przecież masz tę moc i sam się możesz ożywić, a panna na to coś w stylu, że “no tak, ale jeszcze bym chciał  się ożywić z kimś i ja nie mam tyle many”. Mu na to, że okej spoko.
– Dostąpiłam orgazmu w walce rycerzy z Głównymzłym. Seiya zrobił mu uber cios, a Głównyzły na to “hahaha twój cios nic mi nie zrobił”, a Atena na to “a właśnie że ci zrobił, bo Seiya NIE CELOWAŁ W CIEBIE TYLKO W ZŁO W TWOIM SERCU” (I shit you not, jest taki text) i on ma wtedy takie “o fak” i staje się dobry. Niewiele mu jednak z tego przychodzi, bo umiera.
– Praktycznie w każdym odcinku są jakieś 2 minuty obowiązkowego flaszbaka z innego odcinka.
Co chcę przez to wszystko powiedzieć to to, że jeśli to nie fejk z tym Bagińskim, to ja mu ogólnie życzę powodzenia i jestem bardzo ciekawa jaki będzie jego poziom szacunku dla materiału źródłowego 😛
-Ślimag