Z tego niemania się w co ubrać wydałam z 500zł na ciuchy i nadal twierdzę, że nie mam się w co ubrać.
Poza tym staż póki co jest bardzo fajny – podejrzewam więc jakiś podstęp, bo przecież praca nie może tak po prostu być fajna. Jeszcze nie jestem pewna na czym konkretnie ten podstęp miałby polegać, ale to nie zmienia faktu, że niechybnie tam jest.
Wszelkie błędy składniowe i jakieśtam inne w tym wpisie popełnione zostały celowo i z premedytacją, zgodnie z ilonomową.
Odcinek zawiera nieprzyzwoite słownictwo i nie zawiera Ilony.
Tak z innych radosnych wieści – doszłam do wniosku, że nie lubię rysować. W sensie Chatkę nadal rysować będę, ale mam kilka drobnych w sumie projektów, do których pasuje poważna, czyli nie moja kreska. (W sensie – jakiśtam skill w łapie mam, ale nie lubię, więc nie narysuję.) W związku z czym mam do Was, ludu, zapytanie – podjąłby się kto zilustrować jakiś mój scenariusz? Scenariusze te są oczywiście wybitne oraz genialne ;D Wymagana iskra boża i nieziemski talent itp itd, preferowane osoby z Warszawy albo najlepiej z Piaseczna (czy mnie czytuje ktoś z Piaseczna?). CV+portfolio i list motywacyjny proszę wysyłać na adres sasskhaya@gazeta.pl
(dla nieogarniętych w moim poczuciu humoru – CV i list można pominąć, ale śmiesznie byłoby jakbym jakieś dostała xD)
treść pochodzi z zeszytu z liceum, który znalazłam gdzieśtam. Jedyna fajna rzecz wyniesiona z liceum to te kawałki opowiadań, rysunki i komiksy w zeszytach. W każdym razie problem nadal aktualny.
Z okazji tej magicznej daty dwie odnoszące się do niej złote myśli Ilony:
primo – chodzenie w ten dzień na cmentarz po zmroku to jest rzecz magiczna, wypasiona i piękna,
drugie primo – jeśli ktoś aktualnie opłakuje czyjąś śmierć to polecam “Kolędę dla nieobecnych”. Jak sama nazwa wskazuje jest to piosenka bożonarodzeniowa, ale jest też o umieraniu i można się nią tak niesamowicie zdołować. Jest w każdym razie piękna.