Reklama
Newsletter

Archives
25
Sep
13

Moi drodzy, sprawa jest poważna – zbliżają się czwarte urodziny Chaty (TAKA STARA) + zdarzyło mi się ostatnio dostać ciekawe ślimakowe fanarty, które nie były co ciekawe rysowane 😀 Check this out:

torba

Ślimacza torba od Lisiej Norki 😀 (dziewczyna tam głównie maskotki szyje)

świeca

Ślimacza świeca od Nati 😀

pionki

Propozycja pionków do gry od Hobolda 😀

(W ogóle zrobił mi się bajzel z mailami z propozycjami pionków i jeśli ktoś mi je wysłał, a ja nie zamieściłam to proszę mi się przypomnieć, bo jestem pierdołą :<)

Tak więc wymyśliłam, że ogłaszam konkurs wszechfanartowy o temacie “Chata Wuja Freda” na 4te urodziny. Praca może przedstawiać ślimaka, krowę, chatkę, postaci z chatki, co tam Wam się z komiksem kojarzy. Stylistyka dowolna. Mogą to być rysunki, komiksy, rzeźby z makaronu, pasztetu, surowców wtórnych, pluszaki, rzeźby z modeliny, COKOLWIEK, jakie tam macie rzemiosło. Wysyłajcie zdjęcia swoich tworów na maila sasskhaya@gazeta.pl z linkiem do folio czy gdzie tam – zamieszczę 🙂 Na koniec lud wybierze w sondzie najlepsze prace i 3 najlepsze dostaną po sztuce nowego komiksu, ordery Ślimaka Uśmiechu i suawę. Do pracy można dołączać jakiś krótki opis ideologii, która za nią stała. Termin nadsyłania prac – 13 października :).

To napisałam ja,

Ślimok

21
Sep
29

Wciąż jest u mnie w domu teraz dużo gadania o gruzteamie i redakcji Mózgojeba (Mózgotrzepa?) Polskiego. Przypomnijmy i uzupełnijmy rzeczy ustalone wczoraj:

– Dach dla gruzteamu. Chyba najstosowniejszy byłby squat w jakiejś opuszczonej fabryce gruzu. Musiałby być jednak dobrze ogrzana i posiadać dojście do internetu, ponieważ WiFi jest prawem człowieka.

– Aby zachować minimum prywatności w fabryce ustawione zostałyby metalowe boxy lub takie boxy jak w callcenter tylko z karimatami.

– Wybieg, czysto teoretycznie bowiem czasami powinniśmy tam zaznać jakiegoś sensowniejszego tlenu. Nie można cały czas bowiem oddychać tlenem bezsensownym.

– Drapak dla grafików, aby mogli drapać w drapak zamiast w siebie na wzajem.

– Paśnik z pizzą – musi być duży, szeroki, aby pomieścili się przy nim wszyscy i nie musieli walczyć o miejsce przy nim. Albo właśnie musi być wąski aby musieli walczyć o miejsce przy nim, jeszcze nie wiem.

– Poidło z colą i wódką.

– Kuweta, gruz do kuwety.

– Jakiś naprawdę duży kołowrotek, nazwalibyśmy go “kołowrotek życia” i byśmy po nim popindalali. Kto pierwszy dobiegłby do mety na kołowrotku wygrywałby konkurs. Ale nie ma wygranych. Takie jest życie.

– Wieczory kończyłyby się obligatoryjnym oglądaniem durnych filmów. Nie ma bowiem lepszego źródła natchnienia niż głupie filmy. My tu teraz z Marcinem i Ruchaiłą Robotajewicz (moją mentorką z Sosnowca) cały czas oglądamy jakieś horrory medyczne i durne komentarze nasze rzeźbią fabułę naszej opowieści, która jest horrorem medycznym właśnie.

– Istotnym elementem byłoby także szkło weneckie. Główna sala miałaby właśnie jedną ścianę zrobioną z lustra weneckiego. Ludzie mogliby kupować bilety aby oglądać nas przy pracy. Tylko nie mogliby pukać w szybkę, bo byśmy się bali.

– Gdyby inicjatywa okazała się być sukcesem moglibyśmy odpłatnie pozwalać się obserwować zespołom naukowym, np. doktorantom psychologii i innym takim. Pisaliby o nas artykuły, publikacje. Zainstalowalibyśmy wtedy wszędzie w redakcji kamery i zrobili z nich filmy przyrodnicze, dokumentalne. Zatrudnilibyśmy Krystynę Czubównę aby czytała kwestie narratora.

– Programiści powinni być trzymani oddzielnie aby mieć spokój. Powinni mieć zabawki edukacyjne i relaksacyjne. Powinni być czasem dopuszczani do głównego terrarium, do paśnika i tak dalej abyśmy mogli się z nich śmiać, że nie mają życia, a oni będą się z nas śmiać, że nie umiemy liczyć całek i będą nas obgadywać na IRCu gdzie nie będziemy mieć dostępu. Programiści są niezbędni aby przerabiać nasze pomysły na niskobudżetowe acz fajne gry komputerowe takie jak tu.

– Warunkiem pozostania w teamie byłaby mimo wszystko produktywność i wkład w nasze finalne produkty. Musielibyśmy robić hajsy, takie jest życie.

– Musiałyby być też czochradła, np. z papieru ściernego, kory drzewnej. Już o tym wspominałam jednej osobie, która wygrała casting do teamu i która jest strasznym bucem i ta osoba uznała, że zsabotuje nasze czochradła klejem. Jak widzicie jeszcze to miejsce w ogóle nie istnieje, a ludzie już robią problemy.

Ruchaiła właśnie spojrzała mi przez ramię i pyta czy ja tu projektuję super redakcję czy super obóz pracy w Korei = robi problemy. Nikt nie szuka rozwiązań tylko problemy robią 🙁

Nie wiem, muszę znaleźć chyba kogoś kto uwiedzie jakiegoś szejka arabskiego i on nam to wszystko zbuduje (zbuduje nam opuszczoną fabrykę gruzu, czujecie). Nie mam innych pomysłów skąd wziąć pieniądze na tak zacną inicjatywę. Jakiś kickstarter by chyba tego nie udźwignął, bo to kapitał początkowy straszny by musiał być. Tak więc siedzę i teoretyzuję i klnę na zły los, że jestem człowiekiem nie czynów, lecz teorii.

Smutek, smutek.

 

20
Sep
41

patologia spożywcza

Chciałam Wam kilka rzeczy powiedzieć:

1. prosto z Sosnowca wprowadziła się do mnie moja mentorka gruzu, która uczyniła mnie tym, czym dzisiaj jestem.

2. mogę tego nie przeżyć, więc wymyślam “Barwy Biedy” na szybko żeby Kicia wiedziała jak mają się skończyć na wypadek mojej śmierci. Jeśli umrę wiedzcie, że umarłam dławiąc się gruzem. Jeśli przeżyję wiedzcie, że jestem bliżej nirwany gruzu niż kiedykolwiek.

3. fantazjuję o zebraniu całego teamu gruzludzi, i wydawalibyśmy takie czasopismo lajfstajlowe “Mózgojeb polski”, casting w swej głowie już uczyniłam, ale kurde jak myślę ile by kosztował dach dla nich, wybieg, drapak dla grafików, paśnik z pizzą, kuweta, gruz do kuwety i tak dalej, to mi wychodzi że strasznie dużo pieniędzy i ciekawe czy Unia dofinansowałaby to…

12
Sep
19

90s

 

09
Sep
68

 

pomogłam

 

 

06
Sep
28

odc polcon

Z pozdrowieniami dla Tiszki, która w org roomie chyba przez 6 godzin czaiła się na swoją kanapkę, której nie mogła zjeść, bo jak wyżej 😉

To mi przypomina przypadek sprzed lat, kiedy mieliśmy zrobić zdjęcia do szkoły na reportaż fotograficzny. Na kolejnych zajęciach oznajmiłam nauczycielowi, że chciałam się poczuć jak reporterka wojenna, więc zrobiłam zdjęcia pokoju mojego faceta. A teraz czuję się jak komiksiarz wojenny… 😛