Choruję i cierpienie i nic nie piszę o protestach, bo jedyna aborcja, jaka mnie teraz żywo interesuje, to ta której moja matka nie zrobiła w 1986 i teraz żyję i mam chore zatoki, I didn’t ask for this. Poza tym każdego dnia drżę czy przyjadą kalendarze zanim rząd zamknie gospodarkę. I tak leci życie na tej wsi :l A i tak jestem w lepszej sytuacji niż maaasa ludzi w Polsce. Koniec świata i okolic :l
Można wspierać mnie w nałogu kupując jakieś szydełkowe coś albo na sklep.chatolandia.pl coś ;v; Np. kalendarz.
Powiem Wam, że ni cholery nie mam weny rysować nic o sytuacji w kraju i wirusie (tzn. mam jedną rzecz do opublikowania pewnie jutro, ale to tyle). I drżę – jak rzeczywistość poradzi sobie nieskomentowana przeze mnie? Jak mam nie nagłaśniać tego spierdolenia co się dzieje? Ale kij, po prostu nic nie mam na ten temat. Ten memowy pociąg odjedzie beze mnie.
Ale może to i dobrze, bo będę niemal jedyną stroną świata jakiejś od tego wszystkiego odskoczni? I będą sobie ludzie czytać moje kreatywne przygody, których mam teraz mnogość w duchowym ilonkoversum, dogorywając na choroby, które w normalnej sytuacji były stosunkowo łatwo wyleczone? Te sprawy? Ot, dylemat.
A z szydełkowych spraw to zrobiłam ostatnio wypłosza i założyłam szydełkowego instagrama, nazywa się persona fungata.
Przypominam o chatolandiowym kalendarzu na 2021! Preorder trwa :O