Tymczasem nastąpił ciąg dalszy przygody z kupowaniem mojej mamie plecaka (patrz – wpis tu z dnia 27 maja). Przypominam – kupowałyśmy go, ponieważ mama zawsze nosi bardzo ciężką torebkę na jednym ramieniu i dewastuje sobie kręgosłup tym.
Nie wspomniałam w poprzednim wpisie o takim fragmencie rozmowy z nią: wahając się czy kupić plecak powiedziała “czy ja to w ogóle będę nosić?”. Odpowiedziałam jej wtedy “matko, nie kupujemy ci po prostu plecaka. Kupujemy ci szansę. Szansę, byś każdego dnia mogła dokonać wyboru niezachowywania się jak głuptas, co swoje stare kości ma za nic.”
Następnego dnia mama napisała mi, że nosi plecak… na jednym ramieniu.
Małe kroki, rozumiecie. Małe kroki.