Co ja wczoraj odwaliłam…
No więc leżę sobie u dentysty, który pracowicie zdejmuje mi kamień z zębów.
Leżę tak i myślę: czy aby DTPowiec nie popsuł tej rzeczy w kalendarzu? Muszę napisać do wydawcy tak szybko jak tylko będę mogła, bo to już miało iść do druku.
Tak zrobiłam, zerwałam się i pisałam najszybciej jak mogłam.
Czyli na fotelu dentystycznym między piaskowaniem a fluoryzacją, płucząc paszczę z krwi.
Nie byłam psychicznie gotowa na taki poziom bycia kobietą sukcesu ._.
No więc niedługo ruszy preorder, więc jeśli ktoś chce mnie wesprzeć w rehabilitacji portfela po zębowych przygodach to może np. kupić kalendarz (jeśli się uda to będę mieć już tego trochę na coperniconie :O) albo rzucić groszem na patronite/chatolandia.


Robiłam duże zlecenie i kończyłam dwa swoje projekty, to jest kalendarz i książkę i skisłam z przepracowania. Zawaliłam zgłaszanie panelu na Copernicon i zestresowałam się swoją niekompetencją. Ciemszko. Na szczęście znaleźli w swych sercach i terminarzu miejsce na wybaczenie dla mnie 😀 I duże zlecenie się kończy i idzie odetchnąć nieco, yay me.


Jakby ktoś sobie życzył, jest kubek z tym kitkiem.
Bardzo dużo ostatnio pracuję, ale przynajmniej niewiele osiągam x)


Jakimś cudem 50% już gotowe ;v;

A tak poza tym założyłam patronite i jeszcze tam nic nie ma, ale można już coś wrzucić cyfrowego miedziaka do kapelusza 😉

Rozmowa zasłyszana na Pyrkonie ;v; Nie jestem pewna o jaką książkę chodziło, ale można pisać teorie w komentarzach. Wg Śmieszka z pewnością rozmowa była o “Wielkiej księdze wzorców projektowych siostry Anastazji”.
W ogóle zmęczenie po konwencie trzyma mnie nadal, bo jestem już starszą panią. Mam nadzieję, że się w końcu ogarnę i Wam opowiem jak było, bo stało się wiele durnych rzeczy, a moją misją artystyczną jest Was dręczyć moim życiowym idiotyzmem.